dziś przybliżę Wam temat wód termalnych i przyjemności jakie z nich płyną.
Miałam okazję być na termach na Słowacji gdzie dominujące było żelazo oraz we Włoszech gdzie było czuć siarkę dość intensywnie :-). Właśnie o termach z siarką będzie dzisiejszy post.
Bagni di Petriolo znajdują się ok 30 km od Sieny jadąc na południowy zachód. Są położone w malowniczych widokach Toskanii, nie posiadają żadnej infrastruktury. Wypływają po skałkach do rzeki. Dookoła jest las i jedynym minusem ale myślę, że spokojnie do przyzwyczajenia jest zapach. Po prostu trochę śmierdzi :-).
Zrobione z kamieni baseny przenikają się a każdy z nich charakteryzuje się inną temperaturą wody. Jest ona w granicach 37 - 43 stopni. Bliżej rzeki mamy bardzo miły efekt łączenia się zimnej wody i ciepłej.
Siarka zwana jest diabelskim pierwiastkiem jak i pierwiastkiem piękna, w zależności komu co bardziej pasuje. Ja osobiście podpisuje się pod określeniem pierwiastek piękna, chociaż ten zapach :-) no cóż.
Siarka rozpuszcza się w wodzie i dlatego od dawna ma zastosowanie w balneologi (kąpiele lecznicze).
Działa ona szczególnie na układ mięśniowo - szkieletowy oraz na wszelkie schorzenia skórne (łuszczyca, atopowe zapalenie skóry, łojotokowe zmiany).
Zmiękcza i złuszcza naskórek pozostawiając skórę gładką i elastyczną.
Siarka wchodzi w skład licznych związków, które utrzymują ważne funkcje w naszym organizmie. Stanowi podstawowy budulec tkanki łącznej, kolagenu i keratyny.
Kąpiel w terach siarkowych:
- poprawia ukrwienie skóry głowy
- działa przeciwzapalnie i przeciwłojotokowo
- przywraca fizjologiczną równowagę skóry głowy
- redukuje świąd
Wchodząc do wody, która ma kolor lodowy mamy przyjemne wrażenie otulania nas aksamitem. Na kamieniach, które tworzą dno jest troszkę delikatnego błotka, na które trzeba uważać przemieszczając się z basenów. Ale jego konsystencja jest przyjemna. Przebywając już parę minut przy termach przyzwyczajamy się do zapachu. Najgorsze są pierwsze minuty :-).
Woda bardzo przyjemnie rozgrzewa. Byliśmy tam wieczorną porą więc temperatura otoczenia już była bardziej do zniesienia, w końcu to Włochy. W wodzie zanurzałam również głowę i włosy i czekałam na elekty :-).
Było je czuć na skórze i włosach praktycznie zaraz po wyjściu z term. Skóra była bardzo świeża i miła w dotyku. Włosy choć jeszcze mokre i bez maski, wydawały się być bardzo miękkie.
Po powrocie do domu z pazerności nie brałam już kąpieli. Chciałam, by jak najwięcej dobrego się wchłonęło.
Skóra i włosy na drugi dzień:
Po kąpieli wtarłam w ciało olej arganowy jak to zwykle mam w zwyczaju i ku mojemu zaskoczeniu zdecydowanie lepiej się wchłonął. Nie mam z reguły z nim problemu ale zawsze mały film pozostawia. Tego dnia wchłonął się idealnie cały .
Teraz włosy.
Włosów nie umyłam, tylko wieczorem wysuszyłam, by móc zobaczyć co się z nimi stanie rano w świetle dziennym.
Efekt był taki:
Stały się bardziej mięsiste, czuć było, że są grubsze i delikatnie przybrały inny kolor. Rozczesałam je bez odżywki i nie sprawiało to problemów. Czuć było mocno, że są pozytywnie inne.
Wiadomo, to była tylko jednorazowa kąpiel. Z reguły zaleca się przynajmniej kilka powtórzeń.
Jeśli tylko będziecie mieć okazję na kąpiel w termach to serdecznie polecam - nawet zapach da się wytrzymać dla zdrowia oraz pięknej skóry i włosów.
Pozdrawiam
Weronika
Ciekawa opcja;)
OdpowiedzUsuń